Obradowała Komisja Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miasta. Głównym punktem obrad było rozpatrzenie petycji Koalicji Polska Wolna od 5 G, dotyczącej podjęcia uchwały w sprawie ochrony zdrowia mieszkańców przed elektroskażeniem. 

Członkowie grupy domagają się w szczególności likwidacji istniejących sieci Wi-Fi i podłączenia sieci kablowej, obowiązku przełączania telefonów w tryb samolotowy w szkołach, a w przerwach całkowitego zakazu ich używania. Stowarzyszenie Przeciwdziałania Elektroskażeniom „Prawo do życia” reprezentował Zbigniew Gelzok. Racje przeciwników technologii XXI wieku przedstawiła Monika Herman. Dyskusja miała burzliwy charakter. Ostatecznie za przyjęciem petycji przeciwko elektroskażeniu opowiedziało się 5 radnych: Danuta Wilk, Łukasz Zięba, Agnieszka Trafas, Jacek Woźniak, Wiesław Parus. Przeciwny był jedynie Jacek Kalinowski.

Mój sprzeciw budzi używanie technologii bezprzewodowej do protestowania przeciwko technologii bezprzewodowej, zarówno przez członków stowarzyszenia, jak również radnych, którzy przy pomocy Wi-Fi popierają protest przeciwko Wi-Fi.

Podczas prac komisji, w trakcie expose Stowarzyszenia Przeciwdziałania Elektroskażeniom „Prawo do życia”, łącze internetowe zaczęło przerywać i nie można było zrozumieć przekazu. Podpowiadam - telegraf z pewnością zapewniłby doskonałą jakość transmisji oraz zdrowie w 100%. Jednocześnie oczekiwałbym od radnych popierających petycję zdania sprzętu i zaopatrzenia się w tabliczki i rylce na potrzeby kolejnej zdalnej sesji Rady Miasta.

Nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się, że podczas komisji permanentnie mylono sieć 5G z sieciami Wi-Fi pracującymi na częstotliwości 5 GHz. Oznaczeniem 5G przyjęto określać piątą generację sieci komórkowej. Obecnie w użyciu są generacje sieci komórkowej: 2G, 3G i 4G. Sieć piątej generacji z nadajnikami co kilkaset metrów spowoduje, że będą mogły z nią współpracować setki tysięcy urządzeń na metr kwadratowy. Nie chodzi jednak o smartfony. To początek ery autonomicznych pojazdów, internetu rzeczy na niespotykaną dotąd skalę i inteligentnych miast. Przed postępem nie uciekniemy, a technologia 5G to właśnie postęp.

Rozumiem, że prelegenci są znawcami wpływu promieniowania w różnych zakresach na życie i zdrowie ssaków. Studia kierunkowe, artykuły naukowe i badania w tym zakresie zapewne poznamy podczas kolejnej komisji i nie skupimy się na budzących grozę filmikach z YouTube.

Przysłuchując się dyskusji, dotarło do mnie, że oto mamy zupełnie nowy ruch, niezależny od antyszczepionkowców, antyglobalistów, fanów średniowiecza czy płaskoziemców.

Kiedyś relacjonowałem zlot antyglobalistów. Wszyscy przylecieli samolotami, umówili się przez internet i na żywo relacjonowali panele dyskusyjne przy pomocy transmisji przez smartfony. Protestowali przeciwko wszystkiemu z czego korzystali. I dzięki temu, że korzystali, mogli globalnie protestować w czasie rzeczywistym. Kiedy wieczorem podczas części nieoficjalnej zapytano mnie o zdanie i podzieliłem się swoimi spostrzeżeniami, z bólem patrzyłem jak tym młodym ludziom pęka serce, kiedy nie wiedzieli co odpowiedzieć. Tak stałem się wrogiem wrogów globalizacji, a co gorsza, nie dostałem darmowego kubka.

Innym razem zajmowałem się aktywnością grupy, pragnącej żyć jak w średniowieczu. Zdrowe jedzenie, brak glutaminianu sodu, świeże powietrze, krystalicznie czysta woda, zero plastiku. Życie bez zabójczych mikrofalówek. To ich obrazek. Zapewne jestem sceptykiem, ale mój obrazek wyglądał inaczej: trzydziestoletnia aktywistka była zniszczoną babcią robiącą kupę w gnojowisku przed ziemianką. O ile by tak sędziwego wieku dożyła, bo każda choroba, którą współcześnie niweluje kilka pigułek przepisanych przez lekarza, to potencjalny wyrok śmierci. Z tuzinem dzieci i wnucząt, bo tylko tak liczne potomstwo zapewniało powtarzalność pokoleń. Zamiast mikrofalówki, permanentnie zatruwający płuca dym z ogniska, które poza tym, że służyło do obróbki termicznej mięsa, to również robiło za CO.

Ale co łączy fanów średniowiecznego stylu życia, antyglobalistów i przeciwników z 5G? Wszystko, począwszy od sposobu myślenia, oderwanego od kompleksowej analizy rzeczywistości, po fragmentaryczne, wyrywkowe i swobodne interpretacje danych, bez uwzględnienia szerszego kontekstu, jak również przemian społecznych.

Czy sieci bezprzewodowe nowych generacji są niebezpieczne i mogą kontrolować nasze umysły? Z pewnością tak, a jeżeli nie, to wkrótce będą mogły. Wszystko jednak sprowadza się do wiedzy i intencji. Sieć jest narzędziem, podobnie jak skalpel. Jeżeli trzymał go profesor Religa, to nie powinniśmy się martwić, gorzej jeżeli skalpel dostanie Freddy Krueger.

Czy dokonają masowego ludobójstwa? Z pewnością nie, chociaż jakiś negatywny wpływ na pewno będą miały. Na ten moment nie ma badań, które by mogły jednoznacznie to potwierdzić, bądź wykluczyć. A skoro nie ma badań, to możemy powiedzieć wszystko, co chcemy. Nawet to, że po uruchomieniu sieci 5G zaatakują nas miejskie rowery.

Nie mniej budząca grozę i przerażająca jest konstatacja, że oto Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej postępową frakcją w kołobrzeskiej Radzie Miasta (jedyny członek komisji, Jacek Kalinowski, który otwarcie nie poparł petycji, reprezentuje klub radnych PiS).

Wszystko, co nowe i nieznane od zawsze budzi skrajne emocje. W lampie naftowej mieszkał szatan, przez anteny radiowe kury nie znosiły jajek, a krowy nie dawały mleka. Z pochodniami protestowano przeciwko elektryczności i maszynie parowej. Kontrowersje biorą się zwykle z niewiedzy.

Negatywny wpływ na organizmy ma promieniowanie elektromagnetyczne o bardzo wysokiej częstotliwości, tzw. promieniowanie jonizujące, np. ultrafioletowe, rentgenowskie, Gamma, a nie to emitowane przez stacje bazowe sieci komórkowych. Będą jednak prowadzone badania nad wpływem promieniowania emitowanego przez stacje telekomunikacyjne na nasze zdrowie. Nie wchodząc w szczegóły, zainteresowanych odsyłam do dokumentu „Strategia 5G dla Polski” opracowanego przez Ministerstwo Cyfryzacji. 

Prawdopodobnie za kilkadziesiąt lat protestujący dzisiaj aktywiści będą postrzegani jak „bohaterowie”, Gazety Cieszyńskiej z 1929 roku. Dla bezpieczeństwa nie podam, gdzie zlokalizowany jest nadajnik naszej lokalnej stacji.

Dzięki nadajnikowi przy ulicy Rybackiej, protestujący relacjonowali on line całość wydarzenia. Coś tu nie gra. Powinni przecież podpiąć się do gniazdka. Ewentualnie skorzystać z pomocy aparatu fotograficznego. Jednak cyfrowa kamera może automatycznie aktualizować bezprzewodowo oprogramowanie, jeżeli tylko znajdzie się w zasięgu sieci. Tak więc zostaje aparat analogowy, wystarczy oddać kliszę do fotografa i wywołać zdjęcia. Teoretycznie proste, ale w fotograficznej ciemni sama chemia: wywoływacze, utrwalacze. Przecież nie możemy się na to godzić. No i zdjęcie może ukraść duszę, ale to już temat na zupełnie inny felieton.

 

 

Piotr Rybczyński

 

 

Udostępnij

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to TwitterSubmit to LinkedIn