Radny niezależny Jacek Woźniak pyta o symbole strajku kobiet w Urzędzie Miasta i w oficjalnym trybie składa zapytanie prezydent Annie Mieczkowskiej, dotyczące plakatów wiszących w oknach urzędu. Jego zdaniem mogą one naruszać neutralność światopoglądową kołobrzeskiego magistratu:

W ostatnich dniach, w części okien Urzędu Miasta Kołobrzeg ukazały się plakaty odnoszące się do fali protestów, które związane były z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego o uznaniu aborcji eugenicznej za niezgodną z ustawą zasadniczą. Protesty przyjęły charakter walki politycznej, poprzez sprawstwo kierownicze skrajnie lewicowej organizacji (Fundacja "Ogólnopolski Strajk Kobiet"), która stanęła na jego czele i poprzez zaangażowanie się w niego (częściowo) liderów niektórych frakcji politycznych. Ukazanie się tych plakatów w oknach Urzędu Miasta, część mieszkańców odbiera jako poparcie dla tych protestów przez urząd Prezydenta Kołobrzegu i Urząd Miasta, jako instytucji.

O ile opowiadam się za szeroko pojmowaną wolnością światopoglądową i nie interesują mnie osobiste poglądy polityczne pani współpracowników, ani też ich aktywność, również polityczna, po godzinach pracy urzędu, o tyle nie mogę zgodzić się na wykorzystywanie budynku Urzędu Miasta do prezentowania poglądów politycznych, bo kłóci się to z zasadą apolityczności i bezstronności urzędników podczas pełnienia przez nich obowiązków służbowych. Prezentowane symbole nie tylko kojarzą się z jedną ze stron ostrego sporu politycznego, ale przede wszystkim z wulgarnością prezentowanych haseł i postulatów, co również dotyka mieszkańców naszego miasta.

W związku z powyższym, proszę o odpowiedź, czy plakaty te znalazły się w witrynach okien Urzędu Miasta za Pani wiedzą i zgodą?

Czy nie uważa Pani, że Urząd Miasta powinien być wolny od opowiadania się tak oficjalnie po jednej ze stron konfliktu politycznego?

Komentarz:

Przepisy ustawy zasadniczej zobowiązują władze publiczne do zachowania bezstronności w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych czy też nawet filozoficznych, zapewniając jednocześnie swobodę ich wyrażania zarówno w życiu prywatnym, jak i publicznym. Wydaje się to oczywiste. Radny Jacek Woźniak nie odniósł się jednak do symboli religijnych wiszących w urzędzie. Krzyż, będący symbolem określonej przynależności, wisi między innymi w gabinecie prezydent Anny Mieczkowskiej (od prezydentury Henryka Bieńkowskiego) czy w dużej sali konferencyjnej UM. To już nie jest takie oczywiste. Pojawia się zatem pytanie o podstawę prawną w prawie miejscowym bądź w jakimkolwiek akcie prawa powszechnie obowiązującego wyższego rzędu. Ale możemy je pominąć. Konstytucja nie zmusza bowiem osób pełniących funkcje w organach władzy publicznej do ukrywania przekonań religijnych. Można uznać, że włodarze mają zatem prawo afirmacji swojego przywiązania do religii na forum publicum, jakim z pewnością jest gabinet prezydenta czy sala konferencyjna. Pojawia się natomiast pytanie, czy inni też mają możliwość wyrażania swojej tożsamości kulturowej? Czy możliwy do zaakceptowania jest tylko jeden znak, a inne naruszają już neutralność urzędu?

(fot.archiwum)

Udostępnij

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to TwitterSubmit to LinkedIn